lutego 28, 2018
🐑 + 🦊 + 🦅 + ⚔ = 💥
Luty miesiącem książek młodzieżowych i fantasy! A miał być miesiącem westernów... Plany jednak uległy zmianie, więc fakt, że pojawiło się zakończenie trylogii Poszukiwaczka zmotywował mnie, żeby z całym tym cyklem się zapoznać. Słyszałam sporo pozytywnych opinii, więc z radością zaopatrzyłam się we wszystkie tomy, zakasałam rękawy, siadłam pod kocem (i kołdrą. W końcu jest prawie minus dwadzieścia stopni, a ja nie mam dachu nad głową. Bo jest tak zimno, że robotnicy zwiali... Koniec dygresji!) i gorzko się rozczarowałam.
Bycie Poszukiwaczką to największe marzenie Quin. Szkoli się do tego zajęcia od najmłodszych lat i nie może doczekać się chwili, gdy wypowie przysięgę i będzie mogła uratować świat. W końcu chronić to główna dewiza Poszukiwaczy, więc nic dziwnego, że właśnie taki cel jej przyświeca. Szkoli się razem z bardzo dalekim kuzynem Shinobu oraz Johnem, w którym kocha się z wzajemnością. Mogłoby się wydawać, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, jednak kiedy jej chłopak nie zdaje egzaminu na Poszukiwacza i nie może złożyć przysięgi wszystko się sypie. Gdy okazuje się, że nie wszystkim chodzi o szerzenie dobra, a ona tak naprawdę nie ma pojęcia o tym, jak powinno być nic już nie jest łatwe...
Wszyscy popełniamy czyny, których później żałujemy, Johnie. Problem w tym, jak je odwrócić.**
Oczekiwałam od Poszukiwaczki czegoś całkiem innego. Spodziewałam się świetnej książki młodzieżowej, w której niesamowity świat będzie łączył się z nieprzeciętnymi postaciami i zapierającą dech w piersiach fabułą. I może szczyptą romansu. Okazało się niestety, że jest to opowieść naprawdę przeciętna. Od początku wiedziałam, gdzie leży problem. Wszystko to, czego chciałam od tego cyklu psuł styl pisania Arwen Elys Dayton. Nie mogłam się wciągnąć przez dwie pierwsze części, a później naprawdę mocno męczyłam się podczas czytania Rozrywacza, gdyż sama byłam mocno rozdarta.