maja 28, 2018

Z OBŁĘDU ODSIAĆ SŁOWO, WERS, DROGĘ ✍

Z OBŁĘDU ODSIAĆ SŁOWO, WERS, DROGĘ ✍

maja 28, 2018

Z OBŁĘDU ODSIAĆ SŁOWO, WERS, DROGĘ ✍

Sama już nie wiem, dlaczego w ogóle podejmuję się zadania, jakim jest napisanie recenzji którejś z książek Charlesa Bukowskiego. Odnoszę wrażenie, że ciągle się powtarzam i w każdej mojej opinii możecie przeczytać to samo: same zachwyty i praktycznie zero krytyki. Chociaż tym razem nie było aż tak kolorowo, to i tak geniusz tego człowieka wprost wypływa spomiędzy kartek Z obłędu odsiać słowo, wers, drogę. Ponownie przyszło mi wziąć do ręki zbiór wierszy, czyli Bukowskiego w najlepszej możliwej formie. Tym razem nie ma tutaj żadnego motywu przewodniego: dostajemy wcześniej niepublikowane - podobno - wypociny Charlesa. Podobno, gdyż kilka z owych wierszy już znałam i odnoszę wrażenie, że miałam z nimi styczność w innych zbiorach.

Wiadomo, że to krótka forma rozsławiła nazwisko Charlesa Bukowskiego. Nie dziwi mnie to, gdyż też zdecydowanie wolę te zbiory poezji od tych opowiadań czy fabularnych. Jedynie Szmira wciąż bije na głowę wszystko inne, co autor stworzył. Po najnowszym wznowieniu oczekiwałam bardzo dużo. Już na początku zachwyciła mnie objętość i okładka, więc z radością zabrałam się za lekturę. Od początku poczułam się tak, jakbym wróciła do domu i naprawdę ucieszyłam się z tego. Mamy tutaj do czynienia ze swoistym miszmaszem, więc z pijackich omamów szybko przechodzimy do rozmyślań na temat śmierci, życia, konsumpcjonizmu czy po prostu wierszy o gonitwach koni i zakładach. 

Niektóre teksty są naprawdę wyśmienite. Mają w sobie to, za co kocham twórczość Charlesa Bukowskiego: głębię, mimo tego, że na pierwszy rzut oka większość wierszy wygląda jak majaki szaleńca pozbawionego wszelkiej łagodności oraz ogłady. Autor nie przebiera w słowach, przeklina, bezpośrednio wyraża swoje myśli i nie przejmuje się krytyką innych. Jest sobą tak bardzo, jak tylko można. Obcy jest mu strach przed oceną społeczeństwa, czy też niepotrzebna nikomu skromność czy wywyższanie się. W Z obłędu odsiać słowo, wers, drogę jest mnóstwo szczerości, za którą cenię tego człowieka.

maja 26, 2018

DZIEWIĘTNASTOWIECZNE SCIENCE FICTION 👾👽

DZIEWIĘTNASTOWIECZNE SCIENCE FICTION 👾👽

maja 26, 2018

DZIEWIĘTNASTOWIECZNE SCIENCE FICTION 👾👽

Ogólnie jeśli chodzi o sam gatunek science fiction to zwykle staram się go unikać, gdyż rozczarowałam się na nim tak wiele razy, że spokojnie mogę uznać, że tego typu historie nie są dla mnie. Dla Wojny światów postanowiłam jednak zrobić wyjątek z jednego powodu: jest to klasyka nad klasykami. Ciekawa byłam, jak H.G. Wells wyobraził sobie najazd Marsjan na współczesny - dla niego wtedy - świat. Z drugiej strony pojawiły się obawy, że się zawiodę. Upadek z wysokiego konia boli najbardziej, a moje oczekiwania co do Wojny światów były naprawdę ogromne.

Pewnej nocy na powierzchni Marsa zauważono dziwne aktywności, które uznano za eksplozje gazów. Pewien pisarz i filozof przyglądając się temu nie spodziewał się, że jest świadkiem posyłania na jego ojczystą planetę cylindrów, które zawierają w sobie marsjański gatunek, który - jak wszyscy się spodziewają - nie przypomina za bardzo ludzi, jest bardzo zaawansowany technologicznie i wcale nie przybywa w pokoju. Nagle okazuje się, że Ziemia nie jest jedyną zamieszkaną planetą we Wszechświecie, a rasa ludzka nie jest nieśmiertelna...

Człowiek wszelako tak bardzo zaślepiony jest w swej próżności, że aż do końca dziewiętnastego wieku nikt nie przelał na papier myśli, iż poza Ziemią mogły rozwinąć się istoty inteligentne, ba - że wykształciła się tam jakakolwiek forma życia.

Główny bohater - nieznany nam z imienia i nazwiska - jest pisarzem i filozofem, dzięki czemu relacjonowane przez niego wydarzenia mają ręce i nogi. Mężczyzna potrafi doskonale opowiedzieć chronologicznie to, co się wydarzyło po wylądowaniu pierwszego cylindra. Nie zżyłam się z nim przez tę formę, którą napisana jest Wojna światów i nie bałam się o jego życie. Skoro relacjonuje nam to, wychodząc czasami w przyszłość, planeta Ziemia musiała w pewnym stopniu chociaż ocaleć i owy pisarz przeżyć musiał. Jak przyszło na osobę, która streszcza najważniejsze wydarzenia narrator nie skupia się za bardzo na sobie, tylko na tym, co się działo dookoła i doskonale spełnia swoje zadanie. Czasami pojawiają się jego odczucia na temat całej tej sytuacji i pozwala to odczuć ten klimat grozy.

maja 22, 2018

„ZOSTAŁA JEDNA STRONA POŻAROWI WYDARTA” 🔥

„ZOSTAŁA JEDNA STRONA POŻAROWI WYDARTA” 🔥

maja 22, 2018

„ZOSTAŁA JEDNA STRONA POŻAROWI WYDARTA” 🔥

451 stopni Fahrenheita to temperatura, w której płonie papier. Kiedy pierwszy raz przeczytałam tę książkę uznałam, że potrzebuję jej w swojej biblioteczce. Była ona jednak wszędzie albo niedostępna, albo pierońsko droga. Istny biały kruk. Myślałam, że czekanie na wznowienie będzie trwało wieki, jednak wydawnictwo Mag bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Kiedy wzięłam już własny egzemplarz do ręki uznałam, że pragnę przeczytać tę historię raz jeszcze, żeby sprawdzić, czy zachwyci mnie równie mocno. Szybko okazało się, że Ray Bradbury nie zawodzi. 

Guy Montag jest strażakiem. Minęły już lata, odkąd ten zawód zajmował się gaszeniem pożarów. Teraz tacy mężczyźni zajmują się ich rozniecaniem. Książki są zakazane, a posiadanie ich karane. Spora część społeczeństwa jest zadowolona z takiego życia, więc nie protestuje, gdy kolejne zbiory książek często wraz z domami i właścicielami giną w płomieniach. Montag od zawsze tak funkcjonuje, jednak jedno spotkanie z niezwykłą dziewczynką sprawia, że zaczyna dostrzegać to, co wszystkim im umyka, a literatura ma wiele do powiedzenia.

Książki trzepotały, skrzydlate jak gołębie, i umierały na werandzie i trawniku przed domem, ginęły w wirach iskier, rozwiewanych czarnym wiatrem pożogi.

Montag jest dziwnym bohaterem. Bardzo specyficznym. Początkowo czułam się tak, jakby narratorem był ten zły, czarny charakter. Bolało mnie samo czytanie o tym, jak płoną książki, które mają w sobie tak wiele. Widziałam jednak jak Guy się zmienia, ewoluuje i zaczęłam go rozumieć. Ciężko jest mieć komuś za złe bycie częścią społeczeństwa. Montag od dziecka musiał żyć w takim świecie i nie miał nikogo, kto pokazałby mu inną drogę. Właśnie w tym tkwi geniusz 451 stopni Fahrenheita. Bradbury nie stworzył tutaj setek postaci, tylko kazał nam skupić się na kilku, które różnią się od siebie diametralnie, a reprezentują sobą grupy, występujące w tym świecie.

maja 19, 2018

TOŃ, CHYBA POTRAFISZ 🕐

TOŃ, CHYBA POTRAFISZ 🕐

maja 19, 2018

TOŃ, CHYBA POTRAFISZ 🕐

Całkiem niedawno po raz pierwszy spotkałam się z twórczością Marty Kisiel. Z racji tego, że było to naprawdę udane spotkanie, kiedy zobaczyłam zapowiedź Toń wahałam się tylko przez chwilę. Patrząc na - piękną, swoją drogą - okładkę uznałam, że tym razem autorka uderzyła w poważniejsze struny i jak nic mamy tu opowieść o narkotykach czy innych problemach, z którymi muszą zmierzyć się dzisiejsze nastolatki. Nic nie wskazywało na to, że będzie to historia całkiem inna, ze sporą dawką wątków fantastycznych, a o używkach zapomina się już po pierwszej stronie. 

Zaczynając czytać Toń nie miałam zielonego pojęcia, o czym ta książka jest. Uznałam, że skoro wydawnictwo na egzemplarzu przedpremierowym nie zamieściło ani słowa na temat fabuły to coś musi być na rzeczy i nie wgłębiałam się w to. Nie wiem, czy tak samo jest w przypadku egzemplarzy finalnych, więc osobiście nie zdradzę Wam zbyt wiele o tym, co znajdziecie w środku. Musicie wiedzieć, że Marta Kisiel tym razem zdecydowała się na bardzo trudny do napisania temat, jakim są podróże w czasie. Wielokrotnie już spotykałam się z tym, że pisarze gubili się w tym, co właściwie chcą przekazać i przez to lektura w pewnym momencie okazywała się męczarnią. Toń jednak ma w sobie tak dobrze przedstawiony ten aspekt, że szybko przestałam się martwić tą kwestią.

Nie każdy, kto dostaje nóż do ręki, bez wahania wbije go komuś w serce, panno Stern. 

Autorka znana jest przede wszystkim z tworzenia specyficznych postaci, które zostają w pamięci na długo. Tak było i tym razem. Na początku poznajemy pełną energii Dżusi, która od razu zdobywa sympatię czytelnika. Jest osobą bardzo spontaniczną, nieprzewidywalną i z ogromnym poczuciem humoru. Biorąc pod uwagę bogate kształty, niski wzrost i fakt, że potrafi podbić serce każdego mężczyzny tylko wzmacnia to, jak ją polubiłam. Jej siostra, Eleonora, to jej całkowite przeciwieństwo. Pracująca w bibliotece, chodząca cały czas tymi samymi śladami, wykonująca polecenia niewiele starszej ciotki. Kiedy dowiadujemy się już wszystkiego doceniłam Martę Kisiel za to, jak doskonale dobrała charaktery postaci do fabuły Toń.

maja 17, 2018

W TEJ KSIĄŻCE NIC SIĘ NIE DZIEJE 😪

W TEJ KSIĄŻCE NIC SIĘ NIE DZIEJE 😪

maja 17, 2018

W TEJ KSIĄŻCE NIC SIĘ NIE DZIEJE 😪

Czytałam już kiedyś japoński kryminał i miałam naprawdę duże oczekiwania w stosunku do niego. Szybko okazało się, że azjatycka literatura kryminalna jest bardzo specyficzna i wynudziłam się okropnie. Szybko pozbyłam się go z pamięci i z regału. Minęło trochę czasu, a mnie zaintrygowała nowość wydawnictwa Literackiego. Widocznie udało mi się zapomnieć o tamtej lekturze tak dobrze, że nie czułam żadnych obaw przed wzięciem Sześć cztery do rąk. A powinnam. Widocznie japońskie opowieści nie są dla mnie. To dziwne, bo Haruki Murakami potrafi do mnie przemówić.

Rok 1964 został w pamięci bardzo dużej liczby osób. To właśnie wtedy - czternaście lat temu - rodzice porwanej siedmiolatki przeżyli najgorsze chwile w swoim życiu. Mimo przekazanych pieniędzy nie udało się odnaleźć dziewczynki żywej, a sprawca nigdy nie został ujęty, chociaż w poszukiwania zaangażowano setki osób. Teraz, po latach, kilka osób wciąż zaangażowanych jest w sprawę Sześć Cztery, chociaż możliwość odnalezienia zabójcy spadła prawie do zera. 

Życie Yoshinobu Mikamiego od trzech miesięcy przypomina zły sen. Zniknięcie córki sprawiło, że jego życie rodzinne praktycznie się skończyło. Żona uparcie siedzi przy telefonie wyczekując jakiegokolwiek znaku życia od nastolatki z ogromnymi kompleksami na punkcie swojego wyglądu. Mężczyzna pracuje w policji, jednak przeniesiony został do Biura Prasowego, gdzie zajmuje się kontaktami z prasą. Tajemnicza wizyta wysoko postawionego urzędnika policji zaczyna dawać mu do myślenia, a nałożona na większość policjantów, którzy mogliby coś wiedzieć, klauzula milczenia sprawia, że zaczyna kopać głębiej próbując doszukać się powodu.

Trudno sobie wyobrazić większą głupotę niż marnowanie teraźniejszości na rzecz przyszłości.

Mikami jest bohaterem z dużym stażem w policji i nie należy już do młodych, którzy pną się po szczeblach kariery. Jest wykończony męczącym wypatrywaniem córki, która uciekła z domu z powodu podobieństwa do niego. Nigdy nie grzeszył urodą, jednak nie spodziewał się, że przyniesie to tak wiele złego. Jego żona jest piękna i nigdy nie musiała się zbyt starać, by zwracać na siebie uwagę, przez co jeszcze bardziej się obwinia. Mimo ciężkich przeżyć jest on postacią po prostu... nudną. Towarzyszenie mu nie było zbyt przyjemne - nie potrafiłam dopatrzeć się żadnych powodów, dla których tak uparcie drążył całą tę sprawę.

maja 16, 2018

🆆🅰🆂🆉, 🅽🅘🅴🅾🅳🅶🅰🅳🅽🅘🅞🅽🆈

🆆🅰🆂🆉, 🅽🅘🅴🅾🅳🅶🅰🅳🅽🅘🅞🅽🆈

maja 16, 2018

🆆🅰🆂🆉, 🅽🅘🅴🅾🅳🅶🅰🅳🅽🅘🅞🅽🆈

Ostatnio niespodziewanie często decyduję się na przeczytanie książek, z których naprawdę wyrosłam już. Unikam młodzieżówek jak się da, jednak czasami coś zainteresuje mnie na tyle mocno, że nie umiem przejść obok obojętnie. Tak właśnie było z Nieodgadnionym, Maureen Johnson. Lubię tę autorkę, jednak to fakt, że akcja rozgrywa się w pewnego rodzaju szkole z internatem i dotyczy sprawy kryminalnej sprawił, że na mejla odpisałam tak, chcę

Akademia Ellinghama to miejsce, o którym marzy prawie każdy uczeń. Założona przez Alberta Ellinghama, który chciał stworzyć prestiżową - acz całkiem darmową - szkołę dla ponadprzeciętnie zdolnych. Dostanie się do tej szkoły graniczy z cudem, a osoby, które się tam dostaną mogą pobierać nauki w przedmiotach, które ich najbardziej interesują i rozwijają ich zdolności. Mają też dostęp do wszystkiego, czego mogą potrzebować, by czuć się spełnionymi. Stevie uwielbia wszystko, co ma związek z Sherlockiem Holmesem i kryminałami. Nie spodziewała się, że Akademia ją przyjmie, jednak cieszy się, że będzie mogła rozwiązać tajemnicę, dla której właśnie się zgłosiła. 

W 1936 roku, zaraz po otwarciu Akademii, porwane zostają żona i córka założyciela. Sprawca zostawia list, który jednak niczego nie wyjaśnia, a Nieodgadniony zostawia za sobą nie tylko ciało żony Ellinghama, ale też Dottie Epstein, niesamowicie inteligentnej dziewczynki, która uwielbiała czytać i interesowała się praktycznie wszystkim. Minęły lata, a nikt nie rozwiązał zagadki jednej z najbardziej tajemniczych zagadek USA. I właśnie Stevie ma nadzieję, że odkryje, kto krył się za tym wszystkim.

Tak już jest, że ten, kto się martwi, na ogół się nie myli. 

Biorąc do ręki Nieodgadnionego nie miałam zielonego pojęcia, na czym dokładnie polega ta historia. Wiedziałam tylko, że mamy styczność z akademią i zagadką. Po przeczytaniu prologu byłam święcie przekonana, że poruszać się będziemy po 1936 roku i to właśnie Dottie będzie naszą główną bohaterką. Polubiłam ją od pierwszych stron i gdyby istniała naprawdę istnieje spore prawdopodobieństwo, że spędzałabym z nią sporo czasu. Kiedy okazało się, że to ją czeka tragiczny los byłam bardzo rozczarowana. Spędzamy z Dottie tylko kilka stron, a według mnie jest najlepiej wykreowaną postacią w tej książce. Mądra, sprytna, mająca swoje zdanie na każdy temat. Z pewnością ona bez problemu rozwiązałaby całą tę tajemnicę.

maja 13, 2018

NAKLEJKOWY HAUL // OGARNIETE.PL

NAKLEJKOWY HAUL // OGARNIETE.PL

maja 13, 2018

NAKLEJKOWY HAUL // OGARNIETE.PL

Naklejki kupuję obsesyjnie, chociaż praktycznie z nich nie korzystam. Moje rozpiski miesięczne są bardzo minimalistyczne, więc wybieram zwykle te mniejsze wzory. Brat postanowił zrobić mi prezent i z pewnych powodów zakupił mi kilka arkusików w sklepie internetowym, który namiętnie śledzę na instagramie (link) i gdzieś tam z tyłu głowy cały czas je miałam i chciałam mieć je w swojej - sporej bardzo - kolekcji. Od przyszłego miesiąca mam ambitne plany związane z plannerem i właśnie wtedy będę korzystać z tych naklejek. Zastanawiam się też nad założeniem bullet journala porzucając przy tym bullet planner, jednak muszę nad tym poważnie pomyśleć. 

Naklejki ze sklepu ogarniete.pl są rysowane przez dwie dziewczyny, kobiety. Właśnie dlatego wyglądają tak oryginalnie i są naprawdę piękne. Nie spotkałam się jeszcze ze sklepem, który by swoje przedmioty tworzył w taki sposób. Często na instagramie można podejrzeć, jak owe naklejki powstają i zobaczyć nowości zanim jeszcze trafią do sklepu. A pojawia się tam ich bardzo dużo i zanim dotarło do mnie zamówienie sprezentowane przez brata już zakochałam się w kolejnych arkuszach, szczególnie w pszczołach, które pewnie w końcu sobie zakupię.

Pomijając okropną jakość zdjęć - co ten iPhone, chyba trzeba kupić w końcu tą ósemkę 😒 - mamy tutaj malutkie flagi, którymi można zaznaczać naprawdę wszystko. Cieszę się przede wszystkim z tej wersji galaxy, chociaż kolor bordowy bardzo wpasowuje mi się w mój planner. Zastanawiam się nad domówieniem sobie jeszcze pastelowych kolorów i większego rozmiaru. Bo te naklejki możecie dostać w dwóch wymiarach - małych, które dostałam, oraz dużych. Nie jestem pewna, które sprawdzą się lepiej, dlatego najpierw wypróbuję te, które mam. Podoba mi się fakt, że przede wszystkim naklejki są bardzo matowe, więc pisanie po nich nie powinno być problemem. Te dwa arkusiki to jedyne, które mam, które są stricte przeznaczone do planowania. 

maja 12, 2018

CZYTAŁAM TĘ KSIĄŻKĘ DZIEWIĘĆ DNI 😱

CZYTAŁAM TĘ KSIĄŻKĘ DZIEWIĘĆ DNI 😱

maja 12, 2018

CZYTAŁAM TĘ KSIĄŻKĘ DZIEWIĘĆ DNI 😱

OPINIA NIE ZAWIERA SPOJLERÓW Z DAWCY PRZYSIĘGI I

Kiedy skończyłam czytać pierwszą połowę Dawcy przysięgi uznałam, że wydawnictwo podjęło bardzo dobrą decyzję z podzieleniem tej opowieści na dwa tomy. Początkowo byłam do tego sceptycznie nastawiona - dlaczego większa część świata ma poznać zakończenie tej części szybciej ode mnie? - jednak kiedy zakończyłam tom pierwszy nie ciągnęło mnie od razu do kontynuacji. Ta seria Brandona Sandersona ma to w sobie, że potrzebuję czasu, by przetrawić wszystkie wydarzenia, zmiany postaci i co chwilę dodawane elementy świata. Ten autor ma to do siebie, że jego historie są pełne szczegółów i jestem pewna, że powinnam jeszcze ze dwa razy przeczytać Drogę królów oraz Słowa światłości, by chociaż w jednej trzeciej zrozumieć wszystkie zależności. 

Mimo objętości nigdy nie miałam problemów z szybkim przeczytaniem żadnej z części Archiwum burzowego światła. Zajmowało mi to kilka dni, z powodu obowiązków, jednak nie mogłam oderwać się od wszystkich wydarzeń i chciałam wiedzieć, co będzie dalej. I dlaczego. W przypadku Dawcy przysięgi II szybko odkryłam, że podział na połowy miał pewien minus. Osoby, czytające jeden tom po drugiej będą wciąż kontynuowały tę przygodę z impetem. Ja, po kilku miesięcy przerwy od lektury, miałam pewien problem z powrotem do tego świata, z połączeniem rozgrzebanych wątków, przypomnieniem sobie, kim dana postać jest i skąd się wzięła. Pamięć do książek mam naprawdę dobrą, więc złapałam się za głowę z pewną dozą rozpaczy. 

Nie ma jednoznacznych zwycięstw. Jedynie takie, w których twoich przyjaciół zginęło mniej niż tamtych.

To, jak Sanderson rozwija wszystkie postaci wciąż mnie szokuje. Zawsze zastanawiało mnie, jak można stworzyć osobę ot tak, od podstaw. Cały jej życiorys, charakter, wygląd i przy okazji nie gubić się w tym jej życiu. Ten autor robi to wielokrotnie, mając równocześnie zarys całej historii do samego końca. I to niesamowite, jednak widać ten plan w każdym zdaniu. Nauczyłam się już, że nic tutaj nie jest wypowiedziane przypadkiem. Wciąż jestem ogromną fanką Kaladina. Jego osoba jest chyba największym symbolem tego cyklu, podobnie jak Most Czwarty. To, jak zachowuje się w Dawcy przysięgi II przypomina mi tego Kala, którego pokochałam w Drodze królów i za którym podążałam przez następne tomy. Bo to on jest światłem, uosobieniem dobra. A przynajmniej w moim odczuciu. W mojej pamięci nie zatarł się ani jeden wątek z jego przeszłości. Znam jego losy tak dobrze, jakbym przeżyła to wszystko z nim. 

maja 11, 2018

PSIKUS // DOMENICO STARNONE 👦👴

PSIKUS // DOMENICO STARNONE 👦👴

maja 11, 2018

PSIKUS // DOMENICO STARNONE 👦👴

To jedna z tych książek, których nie planowałam czytać. Dostałam propozycję, zgodziłam się na nią. Sama do końca nie wiem dlaczego, bo to nie jest gatunek, który lubię i za który chętnie chwytam. Uznałam też, że to będzie z pewnością miła obyczajówka, więc przyda mi się na te letnie dni. Ostatnio unikam cięższych opowieści, dlatego się na Psikus skusiłam. Szybko okazało się, że bardzo się myliłam. Od razu musicie wiedzieć jedno. To nie jest historia, przy której będziecie się dobrze bawić i chociaż czyta się ją naprawdę ekspresowo, to zmusza do przemyśleń.

Siedemdziesięcioletni wdowiec i znany ilustrator książek ceni sobie czas spędzony samotnie na pracy, od której jest zwyczajnie uzależniony. Nie zwraca uwagi na to, że coraz częściej musi wprowadzać poprawki, a i ilość zleceń maleje. Kiedy pewnego dnia zostaje poproszony przez córkę o zajęcie się jej synem, Mario, początkowo planuje odmówić. Wyrzuty sumienia sprawiają jednak, że zgadza się na to i dzięki temu Betta i Saverio mogą wyjechać na konferencję naukową i być może naprawić swoje małżeństwo, które sypie się z dnia na dzień. Szybko okazuje się, że opieka nad czterolatkiem nie jest czymś, czego się spodziewał.

Czymże zresztą jest uznanie, nie istnieje przecież nic bardziej nietrwałego. 

Daniele jest mężczyzną, którego brutalnie dopadła starość, na którą on nie uparcie nie chce się zgodzić. Widzi, że nie radzi sobie już tak dobrze, jak kiedyś i ciężko mu rysować tak dobrze jak kiedyś. Jest on postacią bardzo specyficzną, gdyż do tej pory - a czytałam Psikusa jakiś czas temu - nie jestem pewna, co o nim myślę. Było mi go żal. Kwestie starości są tutaj istotne i autor często do nich powraca. Mimo to jego zachowanie w stosunku do Mario było dziwne - nie potrafił zachować się w obecności dziecka i traktował chłopca troszeczkę jak kogoś obcego, z kim nie chce się przebywać w jednej przestrzeni. Z drugiej strony rozumiałam to. Doskonale.

maja 07, 2018

FNAF. ZWYRODNIALI // SCOTT CAWTHON, KIRA BREED-WRISLEY 🐻

FNAF. ZWYRODNIALI // SCOTT CAWTHON, KIRA BREED-WRISLEY 🐻

maja 07, 2018

FNAF. ZWYRODNIALI // SCOTT CAWTHON, KIRA BREED-WRISLEY 🐻

Gdy dowiedziałam się o premierze Zwyrodniałych od razu wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. Srebrne oczy okazały się być jednym z większych zaskoczeń ubiegłego roku i chociaż gra  Five Nights at Freddy's w żaden sposób do mnie nie przemawia, tak ta historia wręcz przeciwnie. Nie spodziewałam się, że kontynuacja pojawi się tak szybko, bardzo mnie to ucieszyło. Nie śledziłam zapowiedzi tego wydawnictwa, więc fakt, że Zwyrodniali od lutego byli dostępni na polskim rynku mocno mnie zaskoczył. 

Rok minął od odkrycia okrutnych zbrodni, które odkryła wraz z przyjaciółmi w starej pizzerii swojego ojca. Dziewczyna chciałaby zapomnieć o tym wszystkim. Zaczęła studia i planuje być normalną nastolatką, która spędza czas ze znajomymi i nie myśli obsesyjnie o mechanicznych maskotkach, w których uwięzione zostały dusze zamordowanych dzieci. Nie może jednak pozbyć się koszmarów, które nawiedzają ją każdej nocy. Dodatkowo w mieście zaczynają pojawiać się ciała, na których widnieją bardzo wyraźne ślady tego, co tym ludziom się przytrafiło. Charlie już kiedyś je widziała i doskonale wie, co oznaczają.

Nie wierzcie własnym oczom. 

Przyznam, że jakoś w tej części Charlie straciła trochę z mojej sympatii, chociaż autorzy rozwinęli ją dużo mocniej, jako jedyną postać w Zwyrodniałych. Tylko ona tutaj ma duszę, problemy, nastawienie do całej tej sprawy i w ogóle do życia. Wydawać by się mogło, że tak jak reszta przejdzie nad tym wszystkim do porządku dziennego, a jednak zostawiło to w niej tak wielki ślad, że przez chwilę rozważałam odesłanie jej do jakiegoś dobrego psychoterapeuty, gdyż jestem pewna, że w kolejnej części te cechy rozwiną się jeszcze mocniej i już się boję tego, co będzie dalej.

maja 04, 2018

CZYTAMY W ORYGINALE: THE ADVENTURES OF SHERLOCK HOLMES 🔍

CZYTAMY W ORYGINALE: THE ADVENTURES OF SHERLOCK HOLMES 🔍

maja 04, 2018

CZYTAMY W ORYGINALE: THE ADVENTURES OF SHERLOCK HOLMES 🔍

Od dawna jestem bardzo wielką fanką Sherlocka Holmesa. Próbowałam kiedyś przeczytać książkę Arthura Conan Doyle'a w oryginale, jednak okazało się, że jego język jest dla mnie zbyt trudny. Nie znałam też tej historii w języku polskim, więc było to dla mnie wyzwaniem ponad siły. Niejednokrotnie już na naszym rynku pojawiały się powieści dwujęzyczne, które wspomóc miały naukę angielskiego. Mam nawet na swojej półce którąś część Sherlocka właśnie w takiej edycji, jednak nigdy nie wzięłam jej nawet do ręki z myślą o przeczytaniu.

Gdy dotarła do mnie wiadomość o wprowadzeniu serii książek Czytamy w oryginale, które opierają się na tym już bardzo znanym schemacie, że na jednej stronie mamy opowieść w języku angielskim, z drugiej tłumaczenie na polski uznałam, że chociaż jedną z tych książek naprawdę chcę poznać. Los chciał, że ponownie padło na Przygody Sherlocka Holmesa. Zawsze miło mi wrócić do historii o nim, bardzo dobrze je już znam, więc lektura ich w oryginale nie wydawała się zbyt trudną kwestią.

Szybko okazało się, że właśnie ten schemat sprawdza się w moim przypadku doskonale. Książeczka jest krótka, dzięki czemu można naprawdę szybko zapoznać się z historią, a mając obok tłumaczenie można wyszukać szybko słówka, których nie udało się przetłumaczyć się sobie z kontekstu. Jestem naprawdę upośledzona, jeśli chodzi o zdolności językowe. Bardzo ciężko jest mi przyswoić sobie obce dialekty i przestałam już nawet próbować. Byłam mile zaskoczona, gdy okazało się, że rozumiem większość i jestem w stanie naprawdę przeczytać książkę po angielsku bez większych problemów ze zrozumieniem.

maja 02, 2018

PRZED PREMIERĄ: PRZESILENIE // KATARZYNA BERENIKA MISZCZUK 🔥

PRZED PREMIERĄ: PRZESILENIE // KATARZYNA BERENIKA MISZCZUK 🔥

maja 02, 2018

PRZED PREMIERĄ: PRZESILENIE // KATARZYNA BERENIKA MISZCZUK 🔥

Kiedy skończyłam czytać trzy pierwsze tomy Kwiatu paproci byłam zakochana tak mocno, jak tylko mocno można być zakochanym w książkach. Odkąd pamiętam lubiłam historie tworzone przez Katarzynę Berenikę Miszczuk, jednak to właśnie ten cykl jej autorstwa podbił mi serce najbardziej. Czekałam na Przesilenie z zapartym tchem. Co miesiąc obsesyjnie przeglądałam zapowiedzi sprawdzając, czy to może już zaraz dowiem się, jak kończy się historia młodej szeptuchy Gosi. Równocześnie bałam się tego jak swarnego boga. Przywiązałam się do wszystkich tych postaci, pokochałam je i świat, w którym żyją. Fakt, że to już koniec tej opowieści sprawia, że mam ochotę wybuchnąć płaczem.

Po tym, jak Gosia wylądowała w szpitalu z raną po nożu wbitą w brzuch myślała, że może chociaż na chwilę bogowie dadzą jej trochę spokoju. W końcu należy jej się odpoczynek od wykańczających wizji, morderstw i ataku na nią i jej ukochanego. Jest w końcu w ciąży, nie wolno jej się teraz denerwować. Tylko jak ma zachować spokój, kiedy jej tysiącletni chłopak nie może uwierzyć w fakt, że to on jest ojcem dziecka, które ona nosi w sobie? Jak się okazuje wszyscy dookoła - łącznie z Jagą i matką Gosi - mają przed nią tajemnice, a Dziady zbliżają się wielkimi krokami. Z każdym dniem zbliża się chwila, gdy Swarożyc zażąda tego, co mu obiecała. 

Bohaterowie tego cyklu to cud, miód i orzeszki. Przede wszystkim uwielbiam team Baba Jaga i Gosia, który jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim. Ich relacje niejednokrotnie rozśmieszały mnie i wzruszały. To, jak przez ten czas od Szeptuchy zbliżyły się do siebie sprawił, że miałam ochotę się rozpłakać z rozpaczy, że nie będę więcej mogła zajrzeć do nich i sprawdzić, jak sobie radzą. Doceniam fakt, że autorka zdecydowała się powiedzieć stop w takim momencie - chociaż zakończenie zdecydowanie jest otwarte - i nie pisze na siłę, byleby pisać, bez żadnego planu. Z miłości do bohaterów czy dlatego, że kiążki z tego cyklu się sprzedają. 

maja 01, 2018

ZAPOWIEDZI NA MAJ 🌻

ZAPOWIEDZI NA MAJ 🌻

maja 01, 2018

ZAPOWIEDZI NA MAJ 🌻

Nie mogę uwierzyć, że to już maj. Niedługo zacznie się lato, a ja wciąż w pulchnej odsłonie i chudnąć to już z pewnością nie będę. 😩 Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kwiecień pod względem czytelniczym był średni, dopiero pod koniec dostałam kopa do działania i w dwa dni przeczytałam pięć książek, które znacząco podniosły mi miesięczną statystykę. Nowości jednak było co nie miara, jednak sporo dostałam też egzemplarzy przedpremierowych, tak więc kilka premier, które Wam tutaj przedstawię, mam już za sobą. Z pewnością zauważyliście, że recenzje pojawiają się już regularnie, z czego jestem bardzo dumna. Nie zdradzę Wam jeszcze, o co chodzi, jednak Papierowe Miasta jeszcze bardziej rozszerzą swoją działalność, nie tylko kulinarnie. Btw. Może chcecie przepis na chili con carne? 🙈

WYDAWNICTWO NOIR SUR BLANC 

Z obłędu odsiać słowo, wers, drogę to zbiór nowych wierszy, do tej pory niepublikowanych, przygotowanych do druku przez poetę, choć wydanych w 2003 roku, a więc już po śmierci autora. Wydawać by się mogło, że Bukowski to mizogin i twardziel, jednak bohater jego wierszy ujawnia stany ducha nielicujące z emocjonalnością macho - obezwładniającą bezradność, smutek na granicy rozpaczy, nieprzezwyciężone poczucie osamotnienia i bankructwa - a pod maską jurnego samca skrywa oblicze głęboko nieszczęśliwego człowieka. Prawdziwym spełnieniem jest śmierć, której nieuchronność popycha bohatera do autodegradacji. On się nie buntuje, ale odmawia uczestnictwa w życiu społecznym, literackim, a nawet prywatnym, zajmując pozycję obserwatora. 


Premiera: maj 2018

WYDAWNICTWO LITERACKIE

Styczeń 1989 roku. Przez pięć dni rodzice siedmioletniej uczennicy wsłuchują się w żądania porywacza ich dziecka. Już nigdy nie zobaczą jej żywej, a sprawca nie zostanie ujęty. Sprawa o kryptonimie „Sześć Cztery” wyląduje w katalogu zbrodni niewyjaśnionych. Grudzień 2002 roku. Od trzech miesięcy policjant Yoshinobu Mikami bezskutecznie poszukuje zaginionej córki. Wizyta komisarza generalnego policji, który przyjeżdża w związku z porwaniem sprzed trzynastu lat oraz kolejne uprowadzenie nastolatki ze szkoły średniej sprawiają, że Mikami zagląda do dawnych akt. Co przeoczył w czasie, gdy prowadził tamto dochodzenie? Jak wytłumaczyć podejrzane ślady, na które teraz się natyka? Gdyby przeczuł, czego się dowie, nigdy nie wracałby do tamtej sprawy.

Premiera: 23 maja 2018
Copyright © Nasze życie ♥ , Blogger